środa, 17 stycznia 2018

JAK KAŻDEMU PRZYPAŚC DO GUSTU? O etykietach, wizjach nas samych i presji...



   Prezes, dyrektor, magister, feministka, lewak, gej, weganka, piosenkarka, „w związku”, katolik, „to skomplikowane”, ateista, blogger…


   Uwielbiamy przypinać sobie i innym etykiety. To one nas określają, choć rzadziej wyróżniają z tłumu. Informują naszych znajomych z social media lub potencjalnych kochanków na chatach randkowych z kim mają do czynienia. A raczej…  tworzą wizerunek, który chcielibyśmy aby nas definiował.

   Problem zaczyna się w momencie, kiedy dostrzegamy, że trudno jest nam podołać rolom narzucanym przez siebie i społeczeństwo. Innym dylematem jest brak umiejętności przypisania sobie jakiejkolwiek etykiety. Jest ich zbyt dużo, albo wydaje nam się, ze takie, które mogłyby do nas pasować, nie istnieją.

   Jeśli doszliście do drugiego wniosku, to możecie być z siebie dumni, bo to sygnał potwierdzający absurd tego zjawiska. Przyzwyczailiśmy się do wytwarzania poczucia własnej wartości w oparciu o opinie innych. Uszczęśliwia nas, kiedy otoczenie postrzega nas, jako atrakcyjnych, a podwójnie dołuje, gdy odbiór naszej osoby zdaje się być negatywny.

  Sam niedawno zrozumiałem, jak mocno przytłaczające są określenia, jakie do tej pory sobie przypisywałem. 

   Przykłady…

   Katolik- mówiąc innym, że jestem osobą wierzącą oraz praktykującą zostaje poddany jeszcze większej krytyce i wszelkie działania sprzeczne z wizją tej roli wzbudzają podwójną niechęć, jeśli nie agresję u przeciwników Kościoła.

    Aktor- oczekiwanie spontaniczności i niesamowitej energii scenicznej w życiu codziennym.

   Student filologii – wysoka poprawność językowa oraz z założenia wysokie umiejętności władania obcymi językami.

   A najlepszym przykładem jest tytuł mojego bloga:

Słabo widzący – dobrze myślący

   Tworząc tę nazwę myślałem, że będę pisał w taki sposób, aby przełamywać tabu. Chciałbym, żeby osoby niepełnosprawne nie miały doczepianej łatki osób niezaradnych lub o zaniżonym poziomie myślenia. Oczywiście tytuł miał być również krzykliwy (czy jest?). Po czasie zdałem sobie jednak sprawę, że nie potrafię czegokolwiek napisać, bo żyję w poczuciu, że wcale nie jestem „dobrze myślący”. Abstrahując, że dla każdego określenie to może oznaczać zupełnie co innego. Okres ostatniego roku był dla mnie przepełniony nowymi doświadczeniami, które nauczyły mnie pokory i ukazały kolejne aspekty życia. W tamtych momentach czułem się bezradny i nie umiałem podołać narzuconej przez siebie presji.

   Jeśli bliżej przypatrzymy się temu tematowi, to odkryjemy powód naszych frustracji. Kiedy nie spełniamy oczekiwań rodziców, nauczycieli, partnerów, czy znajomych. My się zmieniamy i to normalne, że nie zawsze będziemy w stanie przypasować każdemu, bo każdy ma o nas wyrobioną inną opinię i wizję…  Wizję, czyli coś co nie jest prawdą, tylko pewnym założeniem.

   Trzymanie się etykiet wiąże się z łatwością popadnięcia w hipokryzję. Sam to niedawno zaobserwowałem widząc uduchowionych znajomych, rzucających żarty o murzynach i homoseksualistach. W żartach określali swoją lepszość nad wcześniej wymienionymi.

   Zapraszam Was gorąco do komentowania i podzielenia się swoją opinią ;) Zapraszam na mojego Facebooka oraz kanał YouTube!

   Do następnego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz