Wiele osób z dysfunkcjami wzroku wstydzi się do nich
przyznać przed nowo-poznanymi znajomymi ze zdrowego środowiska. Jednak nie
zawsze można tego uniknąć. Jak to wygląda w praktyce i jak przekształcić nasz
problem w atut?
Wzbudzanie
współczucia niczym wygłodzony piesek z Animal Planet!
Nie ukrywajmy. Bardzo często kiedy dowiadujemy się, że
ktoś jest w jakimś stopniu niepełnosprawny, to budzi się w nas istna empatia.
Wiele razy spotkałem się z próbą pocieszenia mojej osoby słowami:
- Nie martw się! Ja też mam dużą wadę wzroku i widzę
podobnie jak ty!
Gówno prawda, ale kto by chciał się licytować, kto ma
większe problemy ze zdrowiem. Szkoda wysiłku i nie oto tu przecież chodzi ;)
Duże
znaczenie ma podejście osoby niepełnosprawnej do tematu swojej dysfunkcji.
Przykładowo, ja staram się nigdy nie mówić o swoich
problemach ze wzrokiem na samym początku znajomości, jeżeli sytuacja tego nie
wymaga. Nie da się tego uniknąć, kiedy z kimś współpracujemy, albo wymagamy od
kogoś pomoc. Lepiej postawić kawę na ławę, niż wprowadzać naszego znajomego w
konsternacje, lub poczucie przebywania z idiotą. Niestety, ale często tym
skutkuje nasz brak chęci do ujawnienia się.
Fajnie, jeżeli temat problemu z wzrokiem wyjdzie w czasie
luźnej rozmowy. Przykład z życia:
- Kiedy zamierzasz zrobić sobie prawko?
- Wiesz co, raczej nie będę mógł, bo mam problemy ze
wzrokiem i lekarz mi raczej nie pozwoli.
Najpewniej wasz rozmówca zacznie wypytywać o szczegóły,
ale im bardziej będziecie o tym mówili, jak o czymś normalnym, tym lepiej on to
przetrawi. Tak naprawdę dla medycznego laika każdą chorobę można zaprezentować,
jako śmiertelną lub znieść ją do rangi przeziębienia ;)
Co
jeśli powiem o swoim problemie na początku znajomości?
Podkreślisz, że
naprawdę masz problem. Taki znajomy może się najzwyczajniej w świecie
przestraszyć i każde twoje następne działanie oceniać będzie przez pryzmat
niepełnosprawności. Znam co najmniej dwie osoby, które uwielbiają opowiadać o
swojej historii zdrowotnej, co przypomina monodramy z poczekalni NFZ wystawiane
przez moherowe berety. Mój kolega nie raz zraził tym do siebie nowo-poznaną
laskę, która ewidentnie wpadła mu w oko. Był on przekonany, że jego problemy są
tak widoczne, że lepiej jak będzie o nich mówił na samym wstępie
Poczucie
humoru – cenniejsze, niż złoto!
Genialną sprawą jest, jeśli potraficie żartować ze swoich
problemów. Okazywać tym samym dystans do samych siebie. Ludzie bardzo to sobie
cenią, bo dajecie im poczucie komfortu przebywania w waszym towarzystwie. Nie
boją się wtedy zapytać o coś co potencjalnie mogło by nas urazić. Pamiętajcie jednak,
że nic na siłę. Póki sami nie wyluzujecie wobec własnych problemów, inni po
dłuższym, bądź krótszym czasie dostrzegą to.
Kiedy
Wasza dysfunkcja może Wam pomóc? (INFO DLA PANÓW)
Pisząc to pewnie wyjdę na lowelasa, ale uwierzcie mi, że
robię to jedynie dla potrzeb społeczno- edukacyjnych ;) Drodzy Panowie!
Problemy ze wzrokiem, to idealny pretekst, żeby zbliżyć się do dziewczyny! Może
niekoniecznie tekstem
– Mogę Cię wybrille’ować, bo chciałbym wiedzieć jak
wyglądasz? – choć nie twierdzę, że to się nie uda.
Fajnie, jeżeli dziewczyna dowie się, że jest w niej coś
co sprawia, że to właśnie ją widzicie lepiej, od innych ;) Czasem tak może być
naprawdę… ;)
Jestem ciekaw Waszej opinii na ten temat. Zachęcam Was do
wypowiadania się w
komentarzach oraz do pisania do mnie mailii ze wszelkimi
pytaniami lub propozycjami tematów, o których chcielibyście tutaj poczytać ;)
Do następnego!