czwartek, 7 lipca 2016

Arbeit macht frei - to nie o Hitlerze!

   Witam Was moi Drodzy po dłuższej przerwie! Bez większych wyjaśnień- byłem na wakacjach! ;)

   Powracam do Was z obiecanym wpisem, czyli opowiem dziś o moich pierwszych doświadczeniach zawodowych…

   Temat o tyle dla mnie przyjemny, że niedawno odebrałem swoją pierwszą wypłatę, a więc wreszcie poczułem smak zarobionych pieniędzy!

    Krecik w pracy!

   Jak część z Was wie ze styczności ze mną, bądź z moich poprzednich wpisów- jestem osobą, która lubi przełamywać bariery oraz tematy tabu. Kiedy przyszedł czas podjęcia pierwszej pracy, również kierowałem się tymi aspiracjami…

   Wiadome - po maturze, najdłuższe wakacje = warto by zdobyć trochę doświadczenia zawodowego i zarobić na własne potrzeby.

   Pisałem już w poprzednim poście, iż na rynku pracy jest multum ofert dla ludzi z orzeczeniem o niepełnosprawności. Jednak moim marzeniem od zawsze było sprzedawanie lodów, lub innego rodzaju usług handlowych. Często zastanawiałem się, jak to jest pracować w mojej ulubionej lodziarni, w sklepie z ciuchami, w Mc’u itp.

   Wysyłając CV do pracodawców nie podawałem informacji na temat mojej dysfunkcji wzroku, wiedząc, że to nie pomaga w znalezieniu pracy.

   Już po pierwszym dniu poszukiwań dostałem zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną do największej firmy ubezpieczeniowej w Polsce. Poszło mi całkiem nieźle, choć wtedy nauczyłem się, że warto przed rekrutacją dowiedzieć się nieco z historii firmy w której zamierzamy pracować.  Była to posada w call centre, ale nie polegała ona na kontaktowaniu się z klientami zewnętrznymi, tylko na konsultacjach z agentami pracującymi w firmie. Miałem za zadanie wyszukiwać dane klienta posiadającego ubezpieczenie OC lub AC oraz wyliczać dla niego zniżki. Generalnie dużo informacji, w programie czarno białym o małych literkach….

    Oczywiście nie chciałem się tym zniechęcić na samym początku, dlatego w czasie szkolenia próbowałem dostosowywać warunki pracy do swoich potrzeb- używałem programu Lupa (znajduje się w podstawowych akcesoriach każdego Windowsa).
Dopiero po zakończeniu szkolenia z teorii i po zdaniu egzaminu, postanowiłem zrezygnować z tej posady. Czułem, że to jest walka z wiatrakami. Wykonywałem tę pracę nieco wolniej od innych, ale większym problemem było to, iż myliłem linijki, tabelki i liczby, co skutkowało niewłaściwymi efektami mojej pracy. Zachęcano mnie, abym został i po prostu dłużej ćwiczył zadania szkoleniowe, ale wiedziałem, że moje biedne gały tego nie zniosą. Poza tym, praca w klimatyzowanym biurowcu przed kompem każdego dnia mijała się z potrzebami mojej osobowości, a to też jest ważnym aspektem w podejmowaniu decyzji o wykonywaniu danego zawodu.

   Never give up and be yourself!

   Oczywiście pierwsze niepowodzenie potraktowałem jedynie, jako ciekawe doświadczenie i dalej szukałem czegoś dla siebie. Postanowiłem wyszukiwać pacy w firmach, którymi się interesowałem…

   I tak oto znalazłem ofertę pracy w jednej z najpopularniejszych polskich sieciówek z odzieżą!

   Miałem nadzieję, że to jest coś dla mnie, choć nie czułem się w roli kasjera :D
W czasie rozmowy o pacę powiedziałem o moich problemach ze wzrokiem, pokazałem orzeczenie, a nawet powiększalnik mobilny, którym na co dzień się posługuję się do czytania małych tekstów.

   Zostałem przyjęty!

   Ustaliłem z kierownikiem, że nie muszę obsługiwać kasy, a więc w zakres moich obowiązków wchodzi- dbanie o porządek "na salonie", obsługa klienta, dokładanie towaru, i wszystkie te czynności, które możecie zaobserwować w czasie sobotnich shoppingów.

   Oczywiście nie obyło się bez barier!

   Kiedy chcecie sprawdzić, czy dany produkt jest jeszcze na stanie, w danym rozmiarze, kolorze, bądź gdzie się znajduje, robicie to za pomocą indeksu, który jak się domyślacie nie jest zapisany zbyt wielkimi literami- w szczególności na komputerze. Od początku zacząłem używać powiększalnika, choć wydawało się to być horrorem, bo tempo mojej pracy było zniewalająco wolne…

   Nie wiedziałem z początku jak rozwiązać problem komputera z którego czasem musiałem skorzystać, a nie było możliwości włączenia elektronicznej lupy. Zacząłem więc przykładać powiększalnik do ekranu! Mimo wątpliwości, okazało się to całkiem skuteczną metodą i nieodstraszającą klientów, bo niemalże każdy kogo obsługuję, myśli, że moja lupa jest standardowym urządzeniem do sprawdzania cen. Co prawda, niektórzy wpadają w konsternacje, kiedy zaczynam jeździć powiększalnikiem po monitorze, ale nim się zdążą nadziwić, dostają wyczekiwanej informacji.

   Nie mówię, że aktualnie moje tempo pracy jest takie samo, jak innych,  bo prócz tego jestem całkiem świeżym pracownikiem, to w dodatku wymagam więcej czasu, by namierzyć pewne produkty, np. roznosząc ubrania z przymierzalni, a wierzcie mi- babskie ciuchy są nieraz niemiłosiernie do siebie podobne xD

   Jednak mega atutem mojej pracy są ludzie- ekipa <głównie dziewczyn ;)> składająca się z młodych, pozytywnych, cierpliwych i pomocnych osób, które cały czas mi pomagają, choć staram się, aby jak najmniej musieli. Kierownik też jest niezwykle wyrozumiały. Uważam, że pod tym względem mam wielkie szczęście, bo z historii moich znajomych wiem, że często ich problemy ze wzrokiem przegrywają z presją czasu, tempem pracy, bądź w niektórych przypadkach z mobbingiem, ale to ostatnie zwykle nie jest spowodowane dysfunkcjami, tylko mentalnością dowodzących.

   Nie każdy słabo widzący może pracować w wymarzonym zawodzie, ale jeśli jest taka możliwość, to warto próbować. Nie tyle dla pieniędzy, co dla doświadczenia, własnej satysfakcji i poczucia własnych możliwości.

   Teraz rozumiem prawdziwe znaczenie słów „Arbeit macht frei”, wyłączając to hasło z kontekstu historycznego. Poczucie bycia częścią większej całości, pracy, która jest komuś potrzebna, możliwość uczciwego zarobienia pieniędzy własnym wysiłkiem…  Nie do podrobienia! ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz