Po co niewidomym podróżowanie? Przecież i tak nic nie
zobaczą?
Takie pytanie pojawiło się na moich ostatnich zajęciach z
konwersatorium dotyczącego planowania wycieczek. Nie jest to oczywiste, bo sam,
jako osoba słabo widząca, mam niejednokrotnie dylemat dotyczący sensu odwiedzania
jakiegoś muzeum, w którym i tak wiele elementów nie dostrzegę. Wydawać kupę kasy za zrobienie amatorskich fotek, które
finalnie będę oglądać w domu?
Po chwili jednak potrafię
wykrzesać taką odpowiedź, jaką podała również prowadząca konwersatorium.
Tu chodzi o klimat. Skupienie się na sztuce w
przeznaczonym do tego miejscu i czasie. Podobno badania naukowe wykazały, że
obcowanie z dobrami kultury, bez względu na różnice etniczne, intelektualne,
czy fizyczne, pobudza u wszystkich ludzi tą samą część mózgu.
Oczywiście idealistycznie możemy dodać, że muzea
przystosowują się do osób niepełnosprawnych, poprzez podjazdy, tyflografiki, czy
audiodeskrybcję.
Turcja dla niewidomych?
Ostatnie dwa tygodnie spędziłem na mojej siódmej wymianie
zagranicznej z programu Erasmus +. Tym razem w Turcji! Nie chcę się rozwijać co
do wrażeń turystycznych, lub opowiadać o projekcie, bo poświęcę temu inne
materiały.
Chciałbym podzielić się z Wami moimi obserwacjami dotyczącymi
dostępności tego kraju dla osób z problemami wzrokowymi.
Latać jako niewidomy
Nasz lot do Istambułu miał przebiegać dwuetapowo. Z
Warszawy do Kijowa i z Kijowa do Turcji.
Okazało się, że między przelotami mamy jedynie 40 minut przerwy. Przy
ekipie składającej się z dwóch krecików i jednej dobrze widzącej dziewczyny, ta
podróż mogła zakończyć się porażką. Rozsądnym wydawało się zaznaczenie przy
odprawie, że jesteśmy osobami niewidzącymi, bo to miało nam zapewnić asystenta,
który pomógłby w eskortowaniu naszej trójki do odpowiedniej bramki. W praktyce,
podczas całej naszej podróży pytano nas kilka razy oto, czy mamy problemy ze
wzrokiem, ale odniosłem wrażenie, że nikt nie wyczuwał powagi bycia visually impared.
Blind albo nie blind.
Wracając do Polski byliśmy pogodzeni z tym, że nie mamy żadnych ułatwień, dlatego mocno nas zaskoczyło pytanie stweardessy w samolocie lecącym z
Istambułu do Kijowa. Zapytała nas o to
samo co inni, dodając jednak, że w obecnej sytuacji, musimy opuścić samolot,
jako ostatni. Kompletnie nie rozumieliśmy tej zasady, ale mając kolejne trzy
godziny przerwy miedzy lotami, nie sprawiało nam to problemu.
Okazało się, że
przed samolotem czekał na nas nasz asystent: sympatyczny Ukrainiec, zdziwiony
brakiem białych lasek, komunikujący się z nami w swoim języku.
Mężczyzna sprawnie przeprowadził nas przez lotnisko, a na
końcu pokazał na swoim telefonie godzinę. Z jednej strony poczuliśmy ulgę, że
mamy jedno zmartwienie mniej, a z drugiej strony zaczęliśmy analizować całe
zdarzenie.
Mężczyzna nie rozumiał naszych komunikatów w języku polskim i nie mówił po angielsku. Finalnie pokazał nam zegarek, licząc na to, że go zobaczymy. Jakby się sprawdził taki asystent w kontakcie z osobą całkowicie niewidomą?
Mężczyzna nie rozumiał naszych komunikatów w języku polskim i nie mówił po angielsku. Finalnie pokazał nam zegarek, licząc na to, że go zobaczymy. Jakby się sprawdził taki asystent w kontakcie z osobą całkowicie niewidomą?
Po tureckich ulicach
Uważam, że Turcja, a z pewnością Adana przebija Włochy
pod względem ruchu ulicznego. Powiedzieć, że ludzie bez problemu przechodzą na
czerwonym świetle to za mało. W Rzymie doświadczyłem wyczulenia kierowców na
pieszych. Samochody zatrzymywały się, lub znacząco zwalniały. W Adanie, autobus
potrafił zajechać drogę ludziom przechodzącym na pasach. Slalomy jakich
dokonywałem w trakcie jednego przejścia, podwyższyły stopień mojej wrażliwości
na ryzyko, nie wspominając o retrospekcji całego mojego życia.
Czuć, że to inna kultura i czasem zupełnie inne prawa.
Myślę, że obelgą byłoby zaliczanie tego kraju, do państw europejskich.
Pozytywnie zaskoczyła mnie obecność charakterystycznych szlaków
dla osób niewidomych, które pojawiały się nie tylko przy stacjach kolejowych. Z
drugiej strony, niewiele trzeba było przejść, aby ujrzeć stragany stojące
centralnie na tych ścieżkach.
Nie pytajcie, czy policja mogłaby temu zaradzić, bo sami
widzieliśmy umundurowanych panów, biegających między ruchliwymi pojazdami i
innymi pieszymi.
Chętnych zachęcam do obejrzenia krótkiego filmiku, w którym
prezentuję plan stacji kolejowej w wersji brajlowskiej. Czy według Was jest on
klarowny?
Jestem ciekaw Waszych doświadczeń podróżniczych, dlatego
piszcie komentarze poniżej. Zapraszam was również do obserwowania mojego
instagrama oraz snapchata pod nazwą: slabowidzacy
Do następnego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz