Dość sporym wyzwaniem dla
osób słabo widzących jest czytanie dużych ilości materiałów, potrzebnych do
szkoły lub na uczelnię. Każdy usiłuje sobie radzić jak najlepiej, poprzez
stosowanie powiększalników, bądź pomocy najbliższych osób, którzy służą za
lektorów. Wrzucony w wir świata studenckiego, zacząłem poszukiwać lepszych
metod przyswajania tekstów, nie wymagających przy tym szczególnej pomocy innych
osób oraz używania resztek wzroku.
Moje odkrycia!
Audiobooki są znane każdemu,
lecz nie zawsze można odnaleźć wersję czytaną każdej lektury- szczególnie
naukowej. Ciekawym rozwiązaniem jest zastosowanie syntezatora mowy, który teraz
jest dostępny w standardowym oprogramowaniu Windows 8, jako „Narrator”. W
porównaniu do poprzednich wersji systemu operacyjnego, ta jest przystępna dla
polskich użytkowników. Program ten nie czyta co prawda, jak profesjonalny
lektor…. Nie oszukujmy się! Jest to monotonny głos kobiety, niepotrafiącej poprawnie
czytać według interpunkcji, bo w przypadku Narratora, bardzo często syntezator
robi przerywniki wraz z zakończeniem danego wersu. Jednak możliwość zmiany
tempa odczytu, pozwala na zredukowanie czasu nauki. Są też specjalne odpłatne
programy działające w ten sam sposób, lecz w o wiele bardziej poszerzonym
wydaniu. Zmiana barwy głosy, bądź języka lektora, to tylko niektóre z opcji.
Jak
poradzić sobie z tekstem na zdjęciach?
W przeciwieństwie do plików PDF, czy w wersji Word, syntezator
mowy nie potrafi samodzielnie wykrywać tekstu znajdującego się na zdjęciach, a
to przecież często na nich znajduje się treść prezentacji z wykładów, czy
fotokopia artykułu nadesłanego przez wykładowcę. Na szczęście są programy
wykrywające tekst znajdujące się na zdjęciu i potrafiące oddzielić go tak, aby
użytkownik mógł np. przekopiować treść do pliku Word. Muszę przyznać, że sam od
niedawna uczę się korzystania z takiego programu, ale na tą chwilę mogę Wam
polecić Adobe Acrobat Pro DC. Działa on w wersji polskiej i jest całkowicie
intuicyjny. Bezpłatnie możecie wypróbować go przez 7 dni.
Z papieru na czytnik, a nawet do ucha!
Ostatnie rozwiązanie, które Wam podaje, jest dla mnie najbardziej rewolucyjnym odkryciem! Okazuje się, że niektóre czytelnie naukowe oraz biblioteki oferują osobom z problemami wzroku możliwość przygotowania dla nich fragmentu danej lektury w wersji elektronicznej. Polega to na tym, że wypożyczacie książkę i zanosicie ją do konkretnej osoby z informacją, które rozdziały będą Wam potrzebne. Osoba ta skanuje odpowiednie strony, przerzuca treść do pliku edytowanego, bądź od razu formatuje ją do wersji audio przy pomocy syntezatora mowy. Finalnie otrzymujecie plik do samodzielnego odczytu, jak również mp3. Czy to nie cudowne?
Zachęcam was bardzo gorąco do podzielenia się ze mną
Waszymi doświadczeniami w temacie radzenia sobie z czytaniem dużej ilości
tekstu.
Do następnego!