Oto pierwszy całkowicie wakacyjny wpis na moim blogu.
Paradoksalnie nie zamierzam pisać o formach dobrego wypoczynku, lecz o pracy, a
raczej o tych, którzy nie chcą się jej podjąć lub zarobkują…. nie robiąc nic.
A! No i są przy tym niepełnosprawni wzrokowo, bo przecież oto w tym wszystkim
chodzi! xD
Każdy krecik kończąc szkołę zaczyna myśleć o przyszłości:
o usamodzielnieniu sie, o dalszym kształceniu, o dorosłości, o hajsie… W sumie
nie każdy musi tyle myśleć o usamodzielnieniu się, co o zdobyciu pieniędzy.
No
właśnie! I jak tu zarobić, by się nie narobić?!
Będąc niepełnosprawnym, w sumie trzeba niewiele. Jeżeli
posiadasz dobre podstawy do ubiegania się o rentę, dostajesz miesięcznie ok.
600 zł. To nie dużo, ale już coś!
Polski rynek pracy jest przepełniony ofertami zarobku dla
osób z orzeczeniem o niepełnosprawności. Dla tych, którzy mogą nie wiedzieć,
wynika to z faktu, iż pracodawca dostaje hajsik na przystosowanie warunków
pracy dla inwalidy i przy odpowiedniej ilości zatrudnionych z orzeczeniami,
firma takiego pracodawcy otrzymuje ulgi podatkowe.
Zazwyczaj są to propozycje prac biurowych, a najczęściej
oferty pacy zdalnej, czyli bez wychodzenia z domu.
HIGH LIFE?!- no niekoniecznie.
Praca
zdalna
Kilku moich znajomych z „blind branży” podjęło się pracy
zdalnej, co okazało się świetną opcją w trakcie trwania roku szkolnego, bo
pozwalało im to zdobyć nieco samodzielności. Niestety, ale na dłuższą metę
praca tego typu jest ograniczająca. Wbrew wszelkim pozorom niewychodzenie z
domu nie jest fajne. Człowiek jest istotą stadną i nawet introwertykowi zbyt
długie siedzenie w domu może rozwalić psychikę. Nie poznajecie ludzi, nie zmieniacie
otoczenia, nie odkrywacie świata, nie przeżywacie przygód…. NIE ŻYJECIE!
Jednak warto uszanować ludzi, którzy podejmują taką formę
zarobkowania, bo oni chociaż coś robią.
Pensja
za samo zatrudnienie i bycie inwalidą z uprawnieniami ;)
Być może część z Was słyszała o słynnej aferze
przedsiębiorcy, który zatrudniał osoby niepełnosprawne, ale w rzeczywistości
dostawały one pieniądze za nic. Taki system wciąż funkcjonuje. Istnieją firmy
płacące niepełnosprawnym za podpisywanie umów, bo to świetny interes. Wszystko
na legalu. Nikt w teorii na tym nie traci. Oprócz podatników i uczciwie
zarabiających. Nie piszę tego jednak po to, aby podkreślić beznadziejność
naszego świata, tylko prawdziwy problem jaki występuje w tym środowisku.
Żal mi osób, które podejmują tej formy zarobkowania, bo
to oni siebie krzywdzą. Zamykają w czterech kątach małego świata, którym
zarządza lenistwo. Są tchórzami nie stawiającymi czoła wyzwaniom jakie świat
przed nimi stawia, a szczególnie przed ich dysfunkcjami. Im szybciej się temu przeciwstawimy, tym więcej zyskamy! Apeluje tu
do każdego, będącego w wyżej opisanej sytuacji.
Niepełnosprawni wzrokowo nie są skazani na funkcje
przeznaczone tylko dla osób z orzeczeniami. Na miarę swoich możliwości można
podejmować zawody, które przy wykorzystaniu wspomagaczy takich jak
powiększalnik będą dla nas dostępne i pozwolą nam poczuć satysfakcję z własnego
działania. A tego nie da się kupić!
Więcej w tym temacie napiszę w kolejnym poście. Będzie to mini
świadectwo o mojej pierwszej pracy… ;)
Do następnego!