czwartek, 4 sierpnia 2016

Czego oczy nie widzą... na to wyjebongo!

  

 "Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal"

   Przysłowie stare jak świat i prawdziwe do bólu.  Jednak w kwestii osób słabo widzących, ta myśl nabiera jeszcze większej, całkiem pozytywnej wartości…

   Ach! Bo mnie zobaczą!

   Każdy człowiek ubierając się, stylizując, gestykulując, rozmawiając z innymi, żyje w poczuciu, że ktoś go obserwuje. Nasze zachowania są dostosowane do norm społecznych i jak stwierdził sam Freud, człowiek posiada w drugim człowieku swojego osobistego krytyka, recenzenta. Poprzez to jak inni nas postrzegają, kreujemy własną opinię na temat siebie samych i staramy się ukształtować naszą osobę tak, aby była akceptowana przez innych. Dlatego też, zazwyczaj jesteśmy bardzo uwrażliwieni na spojrzenia obcych ludzi w autobusie, bo mogę one oznaczać podziw, ale również mentalne wyśmianie  i bardzo często nie da się tego jednoznacznie określić.

   W tym momencie przed moczami pojawia mi się typowa scena z filmu o zakompleksionej nastolatce, która idzie przez szkolną stołówkę ze swoim jedzeniem, a najładniejsze laski w szkole jeżdżą po niej wzrokiem, niczym kombajnem po polu kapusty.

   Będąc krecikiem tego nie widzisz!

   Oczywiście dla niektórych jest to całkiem poważny problem, bo wydaje im się, ze każdy na nich spogląda, ale dosyć łatwo jest się do tego zdystansować...  inaczej dany delikwent może nabawić się poważnych zaburzeń psychicznych.

   To tak, jakby ktoś Wam odjął z życia część toksyn, zatruwających bezsensownie Wasze dobre samopoczucie.   

   W przypadku osób niewidomych od urodzenia, ta kwestia jest rzeczywistym problemem, bo całkowity brak świadomości tego, że ktoś widzi jak dłubiemy w nosie i niekoniecznie wzbudzamy u niego tym zachowaniem apetyt, może być odpychający. Na szczęście ośrodki dla takich osób, uczą od najmłodszych lat prawidłowego funkcjonowania w społeczeństwie.

   A co z miłością od pierwszego wejrzenia?

   To dopiero jazda bez trzymanki! Bo co zrobić, kiedy podróżujecie np. pociągiem i czujecie, ze dziewczyna z naprzeciwka patrzy się na Was w ten znaczący sposób i czujecie, że i ona Wam się podoba. Z moim zaburzonym centralnym widzeniem, to spalona okazja na subtelny flirt bez słów. Z drugiej strony, poco zwlekać?! Od razu lepiej zacząć rozmowę, ale nie oszukujmy się… kto normalny by tak postępował za każdym razem, kiedy ktoś mu się spodoba? Ludzie są stworzeni do tego, by prowadzić niezobowiązujące gry wzrokowo- flirciarskie w drodze do pracy, na uczelnię, czy na obiad z dziadkami.

   Osobie słabo widzącej nie można też subtelnie dać do zrozumienia, by coś zrobiła, lub czegoś nie zrobiła mrugnięciem oka, czy skinięciem palca. Nie raz moi „pełnosprawni” znajomi przejechali się na tym, kiedy próbowali coś mi przekazać gestami, a ja spoglądałem się w nich, rozkminiając o co im chodzi?

   Wolni od bodźców! Wolni od reklam!

   I na samym końcu to, co wydaje mi się największym plusem w niedostrzeganiu wszystkiego. Na co dzień przebijając się przez zatłoczone miasto, typu Warszawa, jesteśmy atakowani przez multum reklam i komunikatów na ulicach, w metrze, autobusie, czy w tramwaju. Niektóre z nich są pożyteczne, ale większość jedynie zaśmieca naszą pamięć, odciąga uwagę od spraw ważniejszych i robi sito z mózgu, w przypadku treści propagandowych.

   Rozmawiając niedawno z pewną nauczycielką z mojej byłej szkoły, uświadomiłem sobie, ze osoby niewidome są w pewien sposób zdrowsze, bo nie są w takim stopniu jak pozostali napastowane np. treściami pornograficznymi, których niemało chociażby na bilbordach. Oczywiście niektórzy z tego powodu społecznie dojrzewają wolniej od pozostałych, ale patrząc na to bardziej z boku, można się zastanowić, czy to młodzi niewidomi są zacofani, czy społeczeństwo zbyt szybko dojrzewa, niż jeszcze dekadę temu… Wydaje mi się, ze są to po prostu dwie skrajności.

   Kończąc ten wpis czuję, że zaprzeczyłem swoim intencjom, bo praktycznie przedstawiłem więcej minusów związanych z byciem osobą niedostrzegającą wszystkiego, niż plusów,  ale wciąż sądzę, że te pozytywy o których wspomniałem, są naprawdę warte uwagi, bo trudno mówić, że utracenie jakiegokolwiek zmysłu może mieć swoje mocne strony, ale jest ich kilka i to one sprawiają, że czujemy, iż osoby niepełnosprawne są nieco bardziej uwrażliwione.


   Czekam na Wasze opinie w tym temacie i do zobaczenia za jakieś dwa tygodnie, bo aktualnie szykuję się na pewien wyjazd i w trakcie jego trwania nie będę mógł zbyt wiele napisać ;)