środa, 24 października 2018

Strefa komfortu - słabowidzący vs widzący

   Cechą charakterystyczną osób słabowidzących bardzo często jest przełamywanie strefy komfortu innych ludzi z otoczenia. Chodzi o nadmierne przybliżanie się w czasie rozmowy. Jest to naturalne zjawisko wynikające z dysfunkcji wzroku i jednoczesnego pragnienia odbierania bodźców wizualnych. 

   Za czasów uczenia się w szkole specjalnej, nie dostrzegałem tak dużego problemu z tego rodzaju zachowaniem, jednak tam wszyscy mieli podobne potrzeby. Wyobraźcie sobie takiego typowego krecika, który swoim oddechem zagarnia nowopoznanego rozmówcę. Dystans mniejszy, niż na wyciagnięcie ręki jest przeznaczony tylko dla bliskich przyjaciół, kochanków lub rodziny, a i tak nie zawsze jest on pożądany. Poczucie własnej przestrzeni, psychicznie daje nam poczucie autonomii. 

   Na tę z pozoru naturalną, niepisaną zasadę społeczną zwróciła mi uwagę moja terapeutka. Zawsze w czasie spotkań ześlizgiwałem się do krawędzi fotela i opierałem na kolanach by móc lepiej odczytywać jej mimikę twarzy. W gabinecie terapeutycznym fotele są od siebie o wiele bardziej oddalone, niż seidzenia przy stoliku w restauracji. 

   Czasem także moi bliżsi znajomi zwracają mi na to uwagę, jak również na głośne mówienie, lecz tego nie wiązałbym raczej z wadą wzroku. Od rozpoczęcia studiów, a jednocześnie po dłuższej przerwie od środowiska osób słabowidzących, w czasie spotkań z kolegami i koleżankami z branży, zacząłem dostrzegać problem. Poczucie dyskomfortu wynikające z tego, że ktoś zbliża się do mnie za bardzo. Pół biedy, jeśli tę osobę lubię, jest ona ładna i przyjemnie pachnie, ale co jeśli w tym samym położeniu ustawimy zupełne przeciwieństwo?

   Chciałbym zwrócić na to uwagę, bo wiem, że jest to temat nieoczywisty a wiąże się on z umiejętnościami funkcjonowania w społeczeństwie. Nie każdy wam na to zwróci uwagę. Z autopsji wiem, że rozmawianie z kimś, kogo nie widzę, jest najzwyczajniej w świecie nudne. Dłuższe kurtuazyjne utrzymywanie kontaktu wzrokowego męczy niemiłosiernie, wciąż jednak z niego nie rezygnuje, bo wiem, że niestety we wstępnym procesie zapoznawczym oprawa wizualna ma znaczenie.  Kij, że mniejsze dla mnie. Jeśli mam spotkanie biznesowe, priorytetem jest przekonanie do siebie, a jak tego nie uczynić lepiej, jak poprzez zasłuchane głębokie spojrzenie?

   Tak moi drodzy, tyle wynoszę z aktorstwa do życia codziennego.

   Czekam na wasze przemyślenia i opinie.

   Do następnego!

sobota, 20 października 2018

CHODZĘ NA TERAPIĘ! A ty?

   Od ostatniego wpisu zdążyłem na stałe przeprowadzić się do Perugi, walczyć z pluskwami, budować mowy związek, zacząć łysieć, nabierać masy i próbować zorganizować na nowo swoje życie. Dużo emocji, chwil zwątpienia, frustracji, niepewności I stale zadawane przeze mnie pytanie:

   Czy moje działania mają sens?

   W końcu stało się! Skontaktowałem się z moją Panią Psycholog do której chodziłem na terapię od listopada zeszłego roku. 

   O tym chciałbym Wam dzisiaj opowiedzieć, bo wiem, że jest to temat tabù I jego poruszenie ma być może większe znaczenie niż moje podròżnicze opowiastki.



   Każdy ma problemy. Nie ma ludzi normalnych, a jeśli są to boję się ich spotkać, bo nie uwierzę w ich człowieczeństwo. Młodzi I starzy są zagubieni. Nie wiedziałem o tym zanim nie zacząłem głośno mówić o własnej decyzji pójścia na terapię.

   Powody?

   1. Jak wielu rozważałem studia psychologiczne, lecz bałem się tendencyjnego odkrycia, że tymi studiami usiłuję sobie pomóc I tylko z lekkim opóźnieniem doprowadzą mnie one na kozetkę psychoanalityka.

   2. Czułem, że nie radzę sobie z nową rzeczywistością studenta, nowym związkiem mamy I że zachodzą w moim funkcjonowaniu mechanizmy szkodliwe dla mojego rozwoju.

   3. Najważniejszy motyw: poznałem dziewczynę , która swoim świadectwem przekonała mnie do tej decyzji. Nasze wybory życiowe, często podświadomie zdeterminowane są tym co wydarzyło się w dzieciństwie. Nie musimy tego
rozumieć, lecz może to sprawić iż w wieku 40 paru lat obudziły się z ręką w nocniku, a dokładniej z depresją lub poczuciem, że coś poszło nie tak. 
Dlaczego? Czy czegoś się bałem? Przed czymś uciekałem? Co mnie blokowało? Przecież to nie miało sensu! 

   Po raz pierwszy próbowałem spotkać się z terapeutą w zeszłe wakacje, niedługo po zakończeniu ówczesnego związku. Pod wpływem wyjazdów I fali innych wydarzeń dołożyłem ten temat na bok. Po paru miesiącach jednak wróciłem do postanowienia I jak ujęła moja Pani Psycholog, wybrałem miesiąc handry jesiennej kiedy wielu ludzi odczuwa stany depresyjne. 

   Nie wnikając w szczegóły przebiegu spotkań, chcę Wam powiedzieć, że moje ostatnie spotkanie twarzą w twarz miałem w czerwcu, kiedy sądziłem, że naprawdę proces mojej pracy się zakończył.  Jednak doświadczanie, kształtowanie charakteru i poznawanie samego siebie nigdy się nie kończy. Nie oznacza to, że w ciągu całego życia planuję spotykać się z terapeutą jednak teraz wiem, że ostatnia moja rozmowa online dużo mi pomogła. 

   Szanuję ludzi, którzy uznają psychologię za kpiny, rolę terapeuty przypisują przyjacielowi, I nie odczuwają potrzeby korzystania z takich usług. Nie dajcie jednak wmòwić, że to co dla kogoś jest niepotrzebne, nie posłuży również wam. Każdy jest inny, ma inną wrażliwość i poziom prostoty myślenia. 

   Uważam, że psycholog może być szczególnie pomocy osobom niepełnosprawnym, w tym wypadku mówię o słabowidzących oraz niewidomych. Ukończenie szkoły specjalnej, wymaganie się z zupełnie innymi wyzwaniami dnia codziennego daje dodatkowe obciążenie psychiczne dla przykładowego licealisty otaczającego w życie dorosłych. Ja sam, cały czas uczę się mówić o swoich potrzebach, walczyć o swoje prawa, równe szanse, warunki do pracy i zrozumienie. EVS to kolejny sprawdzian mojej wytrzymałości o którym opowiem Wam innym razem. Sama terapia pozwoliła mi poruszyć takie aspekty żýcia, o których z nikim innym bym nie porozmawiał bo wydają się one być oczywiste dla osób dobrze widzących. Myślę tu chociażby o kwestii komunikacji i utrzymywania pewnego dystansu fizycznego z rozmówcą. Aspekt utrzymywania przestrzeni osobistej nie jest oczywisty dla osób które przybliżają się do rozmówców nie dla kontaktu wzrokowego, lecz mu dostrzeżenia chociażby uśmiechu. Ten temat rozwinę w moim następnym wpisie ;)

   Dziękuję Wam za uwagę I gorąco zachęcam do udostępniania tego artykułu, by mógł on zainspirować kogoś, kto waha się przed pójściem do psychologa.
Nie bójmy się tego. Mówmy o tym, bo to nie wstyd, a być może najważniejsza inwestycja w naszym życiu!

   Piszcie proszę o Waszych doświadczeniach. Czekam na komentarze.

   Do następnego!