piątek, 2 grudnia 2016

Czas wyciągnąć brudy na wierzch, czyli niechlubnie o krecikach!


   Są tematy, którym nawet kwiecista mowa nie pomoże. Nie da się ich omówić w sposób przyjemny, bo dotyczą one zachowań nieestetycznych. No ale cóż…. Postaram się w tym poście uczynić niemożliwe, możliwym…. Przynajmniej spróbuję zaaplikować bolesną prawdę, niczym pielęgniarka z czterdziestoletnim doświadczeniem… Choć i takim zdarza się nie trafić w żyłę ;)

   Nieustannie piszę o funkcjonowaniu ludzi z ograniczeniami wzrokowymi. Podaję różne patenty na życie np. jakie teksty z ust słabowidzących robią wrażenie na dziewczynach, czy o dystansie wobec spojrzeń przechodniów na ulicy. Niedawno jednak doszedłem do wnioski, że powinienem napisać o czymś, czego wielu moich znajomych nigdy nie usłyszy od osób z najbliższego otoczenia, a jeśli się kiedyś  o tym dowiedzą, to istnieje spora szansa, że w nieprzyjemnych okolicznościach.

   Doświadczenia trzeciego stopnia!
   
   Z uszkodzonym polem widzenia wiąże się problem zaburzenia poczucia własnej przestrzeni. Osoby silnie niedowidzące nie potrafią wyczuć osób znajdujących się dookoła nich. Niektórzy odczuwają potrzebą kontaktu cielesnego, co dostarcza im większego komfortu przebywania z innymi. Jest to oczywiście kłopotliwe dla tych, którzy takiego problemu nie mają, bo dla każdego przestrzeń osobista jest rzeczą świętą. Czujemy się niezręcznie, gdy ktoś  bez naszej zgody dotyka nas dalej, niż na linii pomiędzy dłonią a łokciem. Nie wspomnę już o sytuacji, kiedy ktoś w czasie rozmowy intensywnie chucha w twarz, a nie zawsze zalatuje pierwszą świeżością. Jak się niedawno dowiedziałem, sam często w czasie  konwersacji ograniczam dystans pomiędzy mną a rozmówcą, czego kompletnie nie odczuwam. Nie jest to na szczęście na aż tak skrajnym poziomie :p
   
   Grając w teatrze z moimi słabo widzącymi kolegami zaobserwowałem jak wiele pracy wymaga ćwiczenie na wypełnienie przestrzeni scenicznej. Niezwykle ważna umiejętność w scenach zbiorowych, gdzie grupa aktorów poruszając się powinna niczym jeden organizm równomiernie pokrywać całą przestrzeń.  Zwykle jednak, niczym jeden mąż grupa przechodzi w ten sam punkt.

   Mowa ciała

   Każdy z nas wie o tym, że siedząc np. na spotkaniu nie powinno się wyciągać nóg do przodu, ostentacyjnie ziewać, czy spuszczać głowę, jak po nieprzespanym tygodniu. Z wiekiem uczymy się postaw, zachowań i gestów, które są pozytywnie odbierane przez społeczeństwo. Uśmiechamy się, siedzimy prosto, staramy się obserwować rozmówców, wyrażamy sztuczne zainteresowanie itp. itd.

   Osoba z problemami wzrokowymi często ma na to wywalone!
Wielokrotnie obserwowałem ludzi, którzy w przyciemnionych pomieszczeniach, sądząc że nikt ich nie widzi, zachowywali się w sposób odpychający. Nie kryli znudzenia, a wręcz potrafili poprawiać sobie makijaż, dłubać w nosie, czy dokonywać zabiegów kosmetycznych na swojej trądzikowej twarzy. Nie wspominając o tych, którzy kosztowali swoje wyroby łojowe.

   O tyle, o ile taki delikwent uczy się w szkole specjalnej, jest nieźle, bo wszyscy pływają w tym samym sosie świadomości, że on mnie nie widzi. Problem jednak może się pojawić w środowisku zewnętrznym. Taka osoba nie musi wychwycić swoich niepoprawnych reakcji nerwowych i finalnie może ulec ostracyzmowi społecznemu.

   Czeka na Wasze opinie w tym temacie.

   Do następnego!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz