poniedziałek, 20 czerwca 2016

"Gdzie jest Dory?", czyli o filmie dla DOROSŁYCH

   Na dobry początek tygodnia powracam do Was z czymś, czego nie spodziewałem się na moim blogu. Można to nazwać recenzją….  Ale od razu zaznaczam, że nie bez powodu piszę to w tym miejscu! ;)

   Bez przedłużania!

   „Gdzie jest Dory ?”
  
   Film, który jest sequelem produkcji „Gdzie jest Nemo?” Walta Disney’a oraz Pixar Animation Studio! Myślę, że nie tylko dla mnie oznacza to powrót do czasów dzieciństwa.

   Zanim się rozkręcę, chciałbym Wam powiedzieć, że jakiś czas temu przekonałem się do oglądania bajek, znanych mi z dzieciństwa, bo słyszałem, że po latach odczytujemy je na nowo i śmiejemy się z sytuacji, których wcześniej nie rozumieliśmy.

   Rzeczywiście po obejrzeniu pierwszej części tej kultowej animacji, dostrzegłem, jak wiele tematów ten film poruszył: wychowywanie dziecka niepełnosprawnego <rybka z kikutem>, sposób traktowania zwierząt przez ludzi, zanieczyszczanie środowiska itp.

   Tematy jak najbardziej dla dorosłych!

   O czym jest druga część?

   W skrócie i bez spoilerów: o Dory szukającej swojej rodziny, a więc motyw podobny do pierwszej części.

   Mimo wszelkich pozorów film ten nie jest banalny, potrafi zaskoczyć, a nawet wzruszyć i obowiązkowo roześmiać do łez. To, co mnie najbardziej poruszyło to morał głoszący:

Wychowując swoje dziecko pamiętaj, aby chwalić je za sukcesy, 
a w chwilach słabości nie ganić, 
bo brak pochwały jest dla niego wystarczającą nauczką.

   W ten sposób to odczytałem. Niestety, ale w życiu jak i w tym filmie w przypadku postaci Marlina, rodzice postępują zupełnie na odwrót> Ganią za błędy, nie chwaląc za sukcesy. Jednak cudownym przykładem tego, co może dziecko osiągnąć przy odpowiednim wsparciu rodziców jest cały wątek Dory.

   Dom wariatów i niewierzących w siebie inwalidów!

    Na pewnym etapie fabuły, główna bohaterka trafia do oceanarium, które jak głosi „Krystyna Czubówna” pomaga chorym rybom wrócić do ich naturalnego środowiska.

   Poznajemy tam min. Nadzieję, czyli słabo widzącą walenicę, którą od razu pokochałem i nie za sam fakt, iż ma ona problemu ze wzrokiem. To ona okazuje się być pomocna Dory w najtrudniejszych sytuacjach.

   Również pojawia się postać delfina, twierdzącego, że nie potrafi posługiwać się echolokacją. Uważam, że ten bohater jest przykładem typowego krecika  dorastającego w szkole specjalnej i myślącego, że naprawdę nic nie potrafi w życiu osiągnąć.

   Jest także ośmiornica, a raczej „siedmiornica” Hank, który jest typem alkoholika/ introwertyka po przejściach, pragnącego zamknąć się w bezpiecznym akwarium bez żadnego towarzysza niedoli.

   W tym filmie znajdziecie cały bukiet niezwykle wykreowanych bohaterów!

   Wielki szacuj należy się twórcom również za muzykę i polskie smaczki. Mam na myśli: (wspomnianą już) Krystynę Czubównę, Bałtyk, Stacha, czy też metodę na wnuczka. Kto obejrzał, ten zrozumie ;)

   Na widowni same staruchy, a jedyne dziecko się rozpłakało!

   Kiedy oglądałem ten film w  kinie nie widziałem zbyt wiele dzieciaków. Sporo dorosłych, kilka par i ja z moimi znajomymi. Jedyne dziecko będące na filmie, co chwilę się bało i płakało. Z pozoru nie miało powodu, ale w rzeczywistości mroczne sceny np. w rurach, mogą wzbudzić w takim maluchu lęk, a nawet przerażenie.

   Gorąco polecam ten film wszystkim poszukującym dobrej, nieodmóżdżającej rozrywki dla całej rodziny. Każdy odnajdzie w tej bajce coś dla siebie ;)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz